Zapraszam Was dzisiaj na makijaż prosty do wykonania, ale wydaje mi się, że dzięki mieniącemu się pigmentowi z Inglota - całkiem efektowny. A w części kosmetycznej pozachwycam się moim nowym odkryciem, czyli rewelacyjnym rozświetlaczem MAC w odcieniu Lightscapade.
Użyte kosmetyki:
1. baza pod cienie Inglot - Eye Shadow Keeper
2. puder do brwi Golden Rose / 107
6. kredka Gosh - Velvet Touch Eye Liner / Black Ink
7. tusz do rzęs l'Oreal - False Lash Superstar / Noir (Black)
9. eyeliner Zoeva - D15 Black Lace
Czas na porcję zachwytów. W poszukiwaniu rozświetlacza idealnego trafiłam na produkt marki MAC, a konkretnie puder mineralny Mineralize Skinfinish w kolorze Lightscapade. Niech Was nie przerażają jego kolory (w mozaice widać żółty, niebieski, różowy, pomarańczowy...). Zmieszane dają naprawdę piękny, zdrowy efekt, które pokochają osoby o chłodnej cerze, szukające czegoś delikatnego. Lightscapade daleko do chamskiej perły, nie zawiera też grubych drobin brokatu - jest kosmetykiem niesamowicie drobno zmielonym, który idealnie nada się do subtelnego, dziennego rozświetlenia. Dzięki niemu skóra posiada ładny blask, ale nie krzyczy 'mam rozświetlacz i idę na disco!'. Wydajność zapowiada się nieziemska, więc choć nie jest to produkt tani, nie żałuję ani jednej wydanej złotówki, na pewno długo mi posłuży.