Cześć i czołem. Postanowiłam Wam pokazać, co udało mi się wymaziać na konkurs Maxineczki, którego tematem przewodnim był karnawał. Wklejone tu oko to moje drugie podejście, a że nie jestem z niego do końca zadowolona, byłoby i trzecie, tylko zwyczajnie nie mam na to już czasu.
Trochę sobie sama strzeliłam w kolano, gdyż cały wiejski urok mocno mieniącego się wszystkimi barwami tęczy brokatu, widoczny jest na żywo, nie na zdjęciu. Jest to zwyczajny brokat kupiony w sklepie z artykułami do rękodzieła. Został przyklejony za pomocą żelu Kryolanu, który pokazywałam już tutaj. Wcześniej jednak, wykonałam oczywiście cały makijaż, czyli na bazę czarnej lub białej kredki, naniosłam odpowiednio granatowy lub jasno-szampański cień. Górne granice granatu roztarłam szarością i cielistym 330 matte z Inglota. A, byłabym zapomniała o bohaterze dzisiejszego wpisu - eyelinerze z Lovely, którym pociągnęłam linię na już doklejonym brokacie. To, jak wygląda na powiece w bardziej codziennym makijażu, możecie zobaczyć tu. :)
Użyte kosmetyki:
2. puder do brwi Golden Rose / 104
4. kredki NYX - Jumbo Eye Pencil / 601 Black Bean; 604 Milk
5. cienie Inglot: 428 Pearl; 395 Pearl; 330 Matte
7. matowy eyeliner Lovely / granatowy
8. żelowa kredka Avon - Super Shock / black
9. srebrny brokat (zwykły, ze sklepu z art. papierniczymi / do rękodzieła)
11. sztuczne rzęsy Ardell - Accents / 318 Black (+ klej DUO)
Pędzelki: I on Beauty - Contour; I on Beauty - Angle Eyeliner; Zoeva 320 Smoky Liner; Zoeva 227 Luxe Soft Definer; Hakuro H76
Całość wygląda tak:
I jeszcze kilka słów o eyelinerze Lovely, który na pewno zwrócił już Waszą uwagę ze względu na cudny kolor. Jest to produkt tani, bo kosztuje ok. 7 zł i polecam go wypróbować - kieszeni nie zrujnuje :) Nie jest to może najbardziej trwały eyeliner świata - potrafi popękać i leciutko się pokruszyć pod koniec dnia. Aby uzyskać mocny, jednolity kolor trzeba się troszkę namachać pędzelkiem, bo potrafi nie pokryć powieki za pierwszym pociągnięciem tak, jak byśmy sobie tego życzyły. Myślę jednak, że efekt jaki daje, wraz z niską ceną sprawia, że warto się pokusić o przetestowanie. Do pędzelka początkowo podchodziłam jak do jeża i używałam własnego, ale potem się przekonałam - jest całkiem wygodny i można nim narysować ładną, cienką kreskę.